W dniu 29 listopada 2017 r. nasza klasa, humanistyczna III e, spędziła miłe chwile podczas przedmaturalnej wycieczki do stolicy. Oto kilka reminiscencji :
Emilka: Słysząc "Muzeum Narodowe", podchodzimy do propozycji sceptycznie. Przecież jest tak wiele interesujących miejsc na mapie Warszawy, dlaczego wybrać miejsce właśnie tak popularne i doskonale wszystkim znane? Każdy maturzysta kojarzy je dobrze, jednak tylko nieliczni faktycznie je odwiedzili. Z pozoru nudne muzeum, robiące wrażenie jedynie na artystach i wielbicielach malarstwa, otworzyło naszą duszę na piękno. Każdy indywidualnie dostrzegał coś innego, ale nikt nie przechodził obojętnie obok znanych i nieznanych płócien. Wybitne kolorowe i nadzwyczaj precyzyjne było dzieło pt. "Dziwny ogród" Józefa Mehoffera. Każdy dał porwać się w podróż pomiędzy epokami: obrazy, rzeźby, stroje czy zastawy stołowe. Matejko, Brandt, Witkiewicz, Mehoffer - to tylko nieliczni z gospodarzy ogromnej galerii dóbr narodowych. Humanistki 3e poczuły szczególną więź i przypływ weny, podziwiając obraz pt. „Adam Mickiewicz na Judahu skale", namalowany przez Walentego Wańkowicza.
Po artystycznych uniesieniach przyszła kolej na poważne sprawy przyszłościowe. Na Uniwersytecie Warszawskim ciepło przyjął nas jeden z wykładowców Instytutu Polonistyki. Podzielił się z nami tajnikami rekrutacji na uczelnię, rzeczowo przedstawił możliwości przebicia się w świecie humanistyki. Również oprowadził nas po wydziale, dzięki czemu zobaczyliśmy Polonistykę UW "od kuchni".
Wieczór spędziliśmy w Teatrze Narodowym, oglądając monodram - „Mszę za miasto Arras” - według opowiadania Andrzeja Szczypiorskiego. Przyzwyczajeni do zabawnych, prostych sztuk, przeżyliśmy szok, widząc na scenie jedynie Janusza Gajosa. Wybitny aktor prowadził ponadgodzinny monolog, nie korzystając z prawie żadnych rekwizytów (krzesło i marynarka). W absolutnej ciszy, bez żadnej muzyki w tle, wzbudzał w publiczności wszelakie emocje. Bawił, przerażał, zaciekawiał, ale przede wszystkim skłaniał do refleksji nad granicami wolności człowieka.
Dzień w Warszawie był nietypowy, obfitował w nowe doświadczenia i pokazał różnorodność świata.
Dragunka: Pieta z Lubiąża jest jedną z wielu rzeźb wartych zobaczenia podczas zwiedzania Muzeum Narodowego w Warszawie. Niezwykle realistycznie oddaje emocje Maryi, podtrzymującej ciało swego martwego Syna. Szczególnie drastyczne ukazanie stanu Jezusa wywołuje w widzu skrajne emocje i budzi respekt dla silnej Madonny. Genialnie przedstawiony kontrast pomiędzy szlachetnymi kamieniami w złotej maryjnej szacie, sugerującymi macierzyńską nieskazitelność, a umęczonym ciałem Chrystusa, podkreśla to, jak wiele Zbawiciel poświęcił, by odkupić ludzkie grzechy. Zobrazowano uczucia samotności i żalu Maryi nie tylko jako Matki Boga, lecz także jako zwykłej kobiety, mamy jedynaka, pokrzywdzonej przez los.
Michał: Będąc w Muzeum Narodowym, warto zwrócić uwagę na salę poświęconą Janowi Matejce. Większego obrazu niż „Bitwa pod Grunwaldem” nie zobaczysz, lepszych scen batalistycznych też nie. Ale obrazy Matejki, to nie tylko piękne realistyczne malarstwo, lecz także nieodłączny patriotyzm, heroizm narodu polskiego. Ważne wydarzenia narodowe to główny wątek obrazów. Dlaczego? Jak malarz sam przyznaje: „Sztuki i ojczyzny nie można dzielić”. Warto wspomnieć o tym, że Niemcy zawzięcie chcieli przywłaszczyć sobie Jego dzieła. Z jednej strony była to walka z Polakami, aby pozbawić ich własnej tożsamości, a z drugiej strony obrazy te miały przynosić czysty zysk, miały być inwestycją ekonomiczną.
Przyjemny, przydatny klasowy wypad, odprężający przed maturalnym mozołem. Polecamy wszystkim!